W
pamięci nadal mamy świeże wspomnienia z minionego Crystalconu, ale od tamtych
przepięknych chwil minęło już kilka tygodni. Dlatego jest to odpowiedni moment,
żeby odkurzyć zdjęcia z zakamarków komputera i przy okazji czytania tego
artykułu, dowiedzieć się więcej o historii powstania konwentu.
Dlatego
zwróciliśmy sie do Uli Kamińskiej i Piotra Jankowskiego - założycieli
kryształkowego multifandomu, żeby uchylili nieco rąbka tajemnicy na temat etapu
przygotowania, wcielania w życie i oceny efektów CrystalConu.
Wszystko
zaczęło się ponad pół roku przed oficjalnym otwarciem konwentu 15 czerwca tego
roku. Wtedy pierwszy z organizatorów - Piotr, który od dłuższego czasu
rozmyślał nad wprowadzeniem zupełnie nowego punktu do konwentowego kalendarza,
rozpoczął prace przygotowawcze. Niedługo potem dołączyła również Ula. Efektem
ich wspólnej wizji, była nazwa konwentu - CrystalCon. Powstała w odniesieniu do
Crystal Empire z "My Little Pony" - dlatego też klimat konwentu, a
także cała sfera polityki reklamowej musiała być podporządkowana odpowiedniemu
stylowi i kolorystyce.
Wydarzenie
opublikowane na Facebook'u pojawiło się już w grudniu 2017 roku, ale wtedy było
jeszcze ubogie w szczegóły. Jednakże z biegiem kolejnych tygodni aktualności
przybywało, co przyciągało kolejnych obserwujących i zainteresowanych
uczestniczeniem w evencie. Możliwość zgłaszania się na konkretne funkcje jako
np. prelegent czy helper była dostępna już na początku lutego i trwała do końca
maja. Był to okres pracowity pod
względem publikowania kolejnych newsów na stronie, po każdej ze zgłaszających
się atrakcji, stoisku czy wsparciu medialnemu. Nie było też problemu z wyborem
miejsca, ponieważ szkoła w której miał miejsce CrystalCon, była jednocześnie tą
do której uczęszczał organizator (jak i jeden z helperów). Dlatego rozmowy w
sprawach wynajęcia powierzchni były znacznie łatwiejsze, a jednocześnie
zapamiętane rozmieszczenie sal pozwalało już na etapie planowania ustalić sale
prelekcyjne, sale wystawców i miejsca w których odbyłyby się widowiska jak np.
konkurs cosplay.
Program
konwentowy był regulowany tak, aby być elastycznym dla preferencji prelegentów.
Ich propozycje były uwzględniane i wprowadzane do grafiku w oparciu o
zgłoszenia mailowe. Co do występów, to ich pomysłodawczynią i organizatorką
była Ula.
Jednocześnie grafik musiał uwzględniać główne
atrakcje przewidziane na Sobotę - kulminacyjny dzień konwentu. Najpierw
ustalono próbę cosplay, potem uczestnicy mieli podziwiać koncert idolek z Love
Live, a wszystko domknięte przez właściwy konkurs cosplay. Jak już
wspominaliśmy w pierwszej części artykułu, koncert idolek również pozostał pod
bacznym okiem Uli. Nie obyło się bez pewnych "organizacyjnych
widełek" dla spontanicznych pomysłów konwentowiczów. W sobotę, późnym wieczorem
zorganizowano na niedzielę w ten sposób taniec belgijki. Helperów na początku
nie było zbyt wielu, ale w trakcie trwania samego wydarzenia dawali sobie radę.
W sumie, media też nie popisały się frekwencją, ale jak na pierwszą edycję -ich
liczba była zadowalająca. W tym czasie ustalono też ceny wejściówek dla
wystawców i uczestników.
("Być może za rok dołączymy się z własnymi ciastami." - Nekonosan)
("Jestem jak najbardziej za!" - od korektora)
Jednak,
tak jak nie ma róży bez kolców, tak nie ma przygotowań bez problemów. Niestety
trochę ich było. Najpierw z ustalaniem grupy organizatorskiej, potem z promocją
(która w sumie poszła dobrze). Na tydzień przed konwentem pojawiły się kłopoty
z miejscem, w którym miał odbyć sie CrystalCon, co spowodowało zamieszanie na
stronie, ale wszystko udało się załatwić i ostatecznie spotkanie kryształków
odbyło się tam gdzie powinno. Piątek, który był pierwszym dniem konwentu,
zaskoczył tym, że wystawcy i cały zespół organizatorów (i helperów), został
wpuszczony na teren szkoły dopiero na
godzinę przed rozpoczęciem akredytacji - zamieszanie oraz presja czasu były
ogromne. Jednakże udało się przygotować szkołę na czas, zarówno dla uczestników
jak i dla wystawców, którzy zdążyli przynajmniej w większości rozłożyć swój
towar.
O
18:00 wybiła godzina zero i akredytacja stała otworem, a o 19:00 odbyła sie
pierwsza prelekcja. Wszystko bez większych problemów, dlatego początek konwentu
był jak najbardziej udany. Podczas trwania wydarzenia, do głównych zadań
organizatorów należały:
- pilnowanie, aby prelekcje w salach odbywały się
bezproblemowo;
- rozdzielanie zadań dla helperów;
- organizacja poszczególnych atrakcji;
- śledzenie porządku na konwencie.
Zarówno
Ula z Piotrem, jak i helperzy, nie mieli za dużo czasu wolnego. Najczęściej
pojawiały się problemy ze sprzętem, które szybko były przez zespół
rozwiązywane. Wszystko było jednak ciszą przed burzą, ponieważ sobotni wieczór
spędzili na weryfikacji krążących wśród konwentowiczów plotek, które okazały
się głupim żartem i przyniosły niepotrzebne wzburzenie wystawców i stres.
Najważniejsze, że uczestnicy opuszczali konwent zadowoleni, więc organizatorzy czyli się
równie usatysfakcjonowani. Mamy nadzieję, że za rok odbędzie się kolejna
edycja. Może jednak w innym (lepszym?) miejscu, w większym gronie prelegentów,
wystawców, cosplayerów, helperów, twórców i przede wszystkim konwentowiczów. Na
razie nie wiadomo jeszcze czy i kiedy, ale zespół Mitsuruki ma nadzieję jeszcze
nie jeden raz spotkać się z fajnymi
kryształkami.
Bogdan "Nekonosan" Bereziansky
~korekta
Jan "Wolfensztein" Jędrzejczak
Немає коментарів:
Дописати коментар