вівторок, 10 липня 2018 р.

CrystalCon. Jak powstał konwent [PL]




W pamięci nadal mamy świeże wspomnienia z minionego Crystalconu, ale od tamtych przepięknych chwil minęło już kilka tygodni. Dlatego jest to odpowiedni moment, żeby odkurzyć zdjęcia z zakamarków komputera i przy okazji czytania tego artykułu, dowiedzieć się więcej o historii powstania konwentu.

Dlatego zwróciliśmy sie do Uli Kamińskiej i Piotra Jankowskiego - założycieli kryształkowego multifandomu, żeby uchylili nieco rąbka tajemnicy na temat etapu przygotowania, wcielania w życie i oceny efektów CrystalConu.


Wszystko zaczęło się ponad pół roku przed oficjalnym otwarciem konwentu 15 czerwca tego roku. Wtedy pierwszy z organizatorów - Piotr, który od dłuższego czasu rozmyślał nad wprowadzeniem zupełnie nowego punktu do konwentowego kalendarza, rozpoczął prace przygotowawcze. Niedługo potem dołączyła również Ula. Efektem ich wspólnej wizji, była nazwa konwentu - CrystalCon. Powstała w odniesieniu do Crystal Empire z "My Little Pony" - dlatego też klimat konwentu, a także cała sfera polityki reklamowej musiała być podporządkowana odpowiedniemu stylowi i kolorystyce.

Wydarzenie opublikowane na Facebook'u pojawiło się już w grudniu 2017 roku, ale wtedy było jeszcze ubogie w szczegóły. Jednakże z biegiem kolejnych tygodni aktualności przybywało, co przyciągało kolejnych obserwujących i zainteresowanych uczestniczeniem w evencie. Możliwość zgłaszania się na konkretne funkcje jako np. prelegent czy helper była dostępna już na początku lutego i trwała do końca maja. Był to okres  pracowity pod względem publikowania kolejnych newsów na stronie, po każdej ze zgłaszających się atrakcji, stoisku czy wsparciu medialnemu. Nie było też problemu z wyborem miejsca, ponieważ szkoła w której miał miejsce CrystalCon, była jednocześnie tą do której uczęszczał organizator (jak i jeden z helperów). Dlatego rozmowy w sprawach wynajęcia powierzchni były znacznie łatwiejsze, a jednocześnie zapamiętane rozmieszczenie sal pozwalało już na etapie planowania ustalić sale prelekcyjne, sale wystawców i miejsca w których odbyłyby się widowiska jak np. konkurs cosplay.

Program konwentowy był regulowany tak, aby być elastycznym dla preferencji prelegentów. Ich propozycje były uwzględniane i wprowadzane do grafiku w oparciu o zgłoszenia mailowe. Co do występów, to ich pomysłodawczynią i organizatorką była Ula.

Jednocześnie grafik musiał uwzględniać główne atrakcje przewidziane na Sobotę - kulminacyjny dzień konwentu. Najpierw ustalono próbę cosplay, potem uczestnicy mieli podziwiać koncert idolek z Love Live, a wszystko domknięte przez właściwy konkurs cosplay. Jak już wspominaliśmy w pierwszej części artykułu, koncert idolek również pozostał pod bacznym okiem Uli. Nie obyło się bez pewnych "organizacyjnych widełek" dla spontanicznych pomysłów konwentowiczów. W sobotę, późnym wieczorem zorganizowano na niedzielę w ten sposób taniec belgijki. Helperów na początku nie było zbyt wielu, ale w trakcie trwania samego wydarzenia dawali sobie radę. W sumie, media też nie popisały się frekwencją, ale jak na pierwszą edycję -ich liczba była zadowalająca. W tym czasie ustalono też ceny wejściówek dla wystawców i uczestników. 

Bardzo fajnym pomysłem było zorganizowanie Księżycowej Kawiarenki w stylu "maid-cafe". Było uroczo. Dziewczyny  przebrały sie za odpowiadające wydarzeniu cosplaye, a także odwaliły kawał dobrej roboty z przygotowaniem jedzenia dla uczestników.  Zapach wypieków rozchodzący się po kawiarence, nie dorównywał smakowi.

("Być może za rok dołączymy się z własnymi ciastami." - Nekonosan)
("Jestem jak najbardziej za!" - od korektora)

Jednak, tak jak nie ma róży bez kolców, tak nie ma przygotowań bez problemów. Niestety trochę ich było. Najpierw z ustalaniem grupy organizatorskiej, potem z promocją (która w sumie poszła dobrze). Na tydzień przed konwentem pojawiły się kłopoty z miejscem, w którym miał odbyć sie CrystalCon, co spowodowało zamieszanie na stronie, ale wszystko udało się załatwić i ostatecznie spotkanie kryształków odbyło się tam gdzie powinno. Piątek, który był pierwszym dniem konwentu, zaskoczył tym, że wystawcy i cały zespół organizatorów (i helperów), został wpuszczony  na teren szkoły dopiero na godzinę przed rozpoczęciem akredytacji - zamieszanie oraz presja czasu były ogromne. Jednakże udało się przygotować szkołę na czas, zarówno dla uczestników jak i dla wystawców, którzy zdążyli przynajmniej w większości rozłożyć swój towar.

O 18:00 wybiła godzina zero i akredytacja stała otworem, a o 19:00 odbyła sie pierwsza prelekcja. Wszystko bez większych problemów, dlatego początek konwentu był jak najbardziej udany. Podczas trwania wydarzenia, do głównych zadań organizatorów należały:
- pilnowanie, aby prelekcje w salach odbywały się bezproblemowo;
- rozdzielanie zadań dla helperów;
- organizacja poszczególnych atrakcji;
- śledzenie porządku na konwencie.

Zarówno Ula z Piotrem, jak i helperzy, nie mieli za dużo czasu wolnego. Najczęściej pojawiały się problemy ze sprzętem, które szybko były przez zespół rozwiązywane. Wszystko było jednak ciszą przed burzą, ponieważ sobotni wieczór spędzili na weryfikacji krążących wśród konwentowiczów plotek, które okazały się głupim żartem i przyniosły niepotrzebne wzburzenie wystawców i stres.

Najważniejsze, że uczestnicy opuszczali konwent zadowoleni, więc organizatorzy czyli się równie usatysfakcjonowani. Mamy nadzieję, że za rok odbędzie się kolejna edycja. Może jednak w innym (lepszym?) miejscu, w większym gronie prelegentów, wystawców, cosplayerów, helperów, twórców i przede wszystkim konwentowiczów. Na razie nie wiadomo jeszcze czy i kiedy, ale zespół Mitsuruki ma nadzieję jeszcze nie jeden raz spotkać się  z fajnymi kryształkami.

Bogdan "Nekonosan" Bereziansky
~korekta Jan "Wolfensztein" Jędrzejczak

Немає коментарів:

Дописати коментар