Magnificon - to jeden z największych polskich
konwentów nakierowanych szczególnie na miłośników mangi, anime, cosplayu, czyli
szerokopojętego fandomu japońskiej popkultury. Dlatego już od dawna był obecny
na naszej konwentowej mapie miejsc do odwiedzenia. Tym razem z uwagi na
współpracę z portalem Nyanyan~ i wczeniejszego zgłoszenie do MiOha, nasz wysłannik
musiał udzielać się jak nigdy wcześniej, żeby zaspokoić nie tylko naszych
czytelników, ale i pozostałych partnerów. Zapraszamy do zagłębienia się w
najlepsze "kąski" krakowskiego konwentu przygotowane z jego
perspektywy!
Magnificon nie jest konwentem nowym, a wręcz
przeciwnie - jest z nami kilka ładnych lat. Toteż wielkim zaskoczeniem było dla
mnie, gdy ekipa akredytacyjna nie mogła znaleźć mojej persony na żadnej
istniejącej liście media. (Zgłaszałem wcześniej swoje przybycie.) Po kilku
dobrych minutach i traumie, że być może będę musiał zakupić bilet... Udało się!
Pomyślnie zweryfikowano moje dane i dopuszczono na teren konwentu. Niestety,
nawet w sobotę o 13:00 zabrakło
identyfikatorów dla wszystkich oprócz VIP'ów. Było to kłopotliwe o tyle,
że utrudniało odróżnienie konwentowicza od wystawcy, czy osób z mediów - chyba,
że miało się kamerę lub koszulki z wyróżniającym się logotypem.
Jak to bywa na dużych imprezach tego rodzaju,
program pękał w szwach. Prelekcje, panele i konkursy. Generalnie dla każdego
coś dobrego. Nie ważne czy byłeś początkującym cosplayerem, czy przyszedłeś
uzbrojony w bioenergetyczny, podświetlany diodami LED w kolorach tęczy miecz
wielkości kiosku Ruchu... , a może byłeś fanem szczególnej serii ? Boku no Hero
Academia, Shokugeki no Soma, Touken Ranbu i wiele więcej uniwersów japońskiej
produkcji było w nich [prelekcjach] uwzględnionych. Spoglądając z zewnątrz,
niby to dobrze, ale gdyby byłbym konwentowiczem, miałbym problem, żeby wybrać
to co mnie interesuje, a jednocześnie nie przegapić czegoś innego. Całe
szczęście na pomoc przychodziło czytelne oznaczenie sal. Organizatorzy
posłużyli się nazwami miast np. Wiedeń A czy Lwów B, co znacznie usprawniało
komunikację między kolejnymi warsztatami/ prelekcjami, które zwyczajnie
chciałem zobaczyć.
Magnificon Expo zadbało szczególnie o
początkujących cosplayerów, którzy chcieliby dać z siebie coś więcej niż tylko
parę zlepków kartonu. (Psst! Nie bierzcie tego do siebie, na tegorocznym
Pyrkonie był świetny cosplay kartonu do selfie!) W sali Praga A, odbywał się
całkowity kurs dla takich osób. Albo nazwałbym to kursem, gdyby nie był
podzielony na kilka prelekcji. Począwszy od porad warsztatowych (Jak szyć? Co
użyć? Czego nie robić, bo spalisz pół mieszkania?), przez wszystkie porady
psychologiczne (Jak wczuć się w postać? Jak wyczuć pozę?), aż do kwestii
pierwszej prezentacji na scenie. Spędziłbym tutaj cały konwent, ale jestem tu
dla Was, więc biegnę dalej.
Papparazzi mieli swoje oddzielne warsztaty,
prowadzone przez profesjonalistów z tej branży, jak i cosplayerki z Kijowa -
"Pugoffki". Nie mogłem
przegapić okazji, żeby nie zagadać do niej po prelekcji. Znamy ją od dawna i
nawet był o niej krótki post . Dziewczyna była zdziwiona frekwencją na
prelekcji, którzy chcieli usłyszeć o jej cosplayowych przeżyciach. Udało nam
się porozmawiać odnośnie przebierańców z Ukrainy jak i reszty europejskiej
światy. Powiem więcej - umówiliśmy się na wywiad!
Pugoffka
Tuż za wejściem ulokowali się kulinarni
masterchefowie konwentu. U jednego z nich zamówiłem zestawy sushi w cenach
nadzwyczaj atrakcyjnych, w porównaniu do warszawskich restauracji. Ten widoczny
poniżej, kosztował jedynie 25 zł, a podczas realizacji zamówienia, klient sam
decyduje o składnikach. Po otrzymaniu wymarzonego posiłku, udałem się na
piętro, gdzie przy stoliku nikt nie śmiał przeszkadzać posilającym się
konwentowiczom. Moje Maki i Onigiri były jak niebo w gębie! Za to chylę czoła
dla sushimasterów. Warto nadmienić, że na piętrze była jeszcze jedna
restauracja, ale korzystałem z niej okazjonalnie, kupując jedynie wodę. Dlatego
pozostawię ocenę serwowanych dań innemu dziennikarzowi.
Organizatorzy zdecydowali umieścić wystawców
na jednej wspólnej hali. Nie zdziwił mnie więc fakt, że w sobotę było tu
"ludziów jak mrówków". Było z
czego wybierać. Kubki z nadrukami, przypinki, poduszki, plakaty naszych idoli,
ich figurki, koszulki, a nawet alpaki! Te ostatnie były wszędzie. Małe, średnie
i duże. Pokaźne alpaki swoje kosztowały, ale przesuwający sie w prawo przecinek
na cenie nie odstraszał kupujących. Pojawili się główni gracze na rynku mang.
Mogliśmy kupić je od m.in. Waneko, JPF-u, Natsumi Manga czy Yatty. Jednocześnie
takie duże stoiska często sprzedawały używane woluminy, za cenę niższą od
nowych, ale wyższą od perełek znajdywanych często na OLX czy Allegro.
Oprócz tradycyjnych towarów widywanych na
konwentach, dostrzegłem całkiem sporo produktów z mody alternatywnej. Chockery
i koszulki od Miyaka-biżu, dziewczęce notatniki od NimPfa, ptasie czaszki,
obrączki i kolczyki to tylko kilka przykładów. Brakowało mi jednak stanowisk
skierowanych typowo dla warsztatowiczów, jak stoiska z gotowymi strojami czy
chociaż półfabrykatami lub piankami itp. Widziałem chyba jedynie wigi.
Miyaka-biżu
Obok jednego ze stoisk wytworne Yukaty były
przymierzane przez jeszcze piękniejsze dziewczyny.
Tutaj też było główne miejsce
"konfrontacji" konwentowiczów i fotografów z cosplayerami. Razem
bawili się, tańczyli i rozmawiali. Oczywiście dało się słyszeć co chwila
zamykanie przesłony aparatów, bo akurat szedł jakiś idol. Media raczej nie
czuły się zawiedzione, bo poza koniecznością łowienia najlepszych w swoich gustach,
cosplayerów; otrzymali także do dyspozycji fotostudio ulokowane zaraz obok
wejścia na scenę. Liczę, że sesje były naprawdę owocne.
W nasze sieci wpadli m.in. Tima Cosplay,
Evelyne, NekoHoshi z Vivid Cosplay, MadLife Cosplay czy wspomniana wcześniej
Pugoffka. Jeżeli z kimś się nie spotkaliśmy to nic straconego! Szukajcie nas na kolejnym konwencie.
Evelyne
Trudno określić jednoznacznie, co było kulminacyjnym
punktem programu scenicznego. Fanpage Magnificonu parę miesięcy wcześniej
wspominał o musicalu Attack on Titan, który dodatkowo wypromowali trailerem w
serwisie YouTube. Doświadczeni konwentowi wyjadacze wiedzieli czego się mniej
więcej spodziewać, ponieważ rok temu ten sam zespół przygotował 20 - minutowy
spektakl z serii "Yuri on Ice". Z lekkim opóźnieniem, ale tegoroczna
edycja Ataku Tytanów skupiła na sobie uwagę sporej widowni. Sporej, bo zabrakło
nawet miejsc siedzących, więc reszta osób stała, żeby móc obejrzeć ten występ.
Godzinne show było skupione na pierwszym sezonie wspomnianego cyklu, zatem
zawierało części śpiewu, przygotowania do starcia i samej walki z tytanami. Na
koniec przedstawiono również samych wokalistów, którzy użyczyli głosu podczas
sekcji śpiewanych. Widownia była zachwycona! Tym bardziej, że zaraz po
występie, odbyło sie spotkanie fanów serii w sali obok hali koncertowej.
W tym roku na tym nie poprzestano, poniewaz
temat musicalu został poruszony również w niedzielę. Podczas panelu pt.
"Musical od kuchni" można było posłuchać wielu ciekawych spostrzeżeń
od twórców sobotniego "Shingeki no Kyoijin". Jak powstały teksty? Jak
dobierano muzykę? Jak zapisano głosy? To tylko kilka z pytań na które udzielono
odpowiedzi. Przeplatanych śmiesznymi historiami o wpadkach podczas realizacji
projektu od pomysłu do końcowych oklasków. Dzięki uprzejmości uczestniczek
projektu, udało się wstępnie zaplanować
napisanie artykułu poświęconego wyłącznie temu występowi.
Nie byłbym sobą, gdybym nie powrócił do
cosplayowych aktywności na konwencie. Konkursy podzielone pod względem
zaawansowania w tego typu działalności, rozpoczął o 13:00 tzw. "Cosplay
Debiut". Skupiał początkujących cosplayerów, którzy po raz pierwszy
próbowali swoich sił w prezentacji swojego idola bądź idolki. Nie udało mi się
być na całości, z uwagi na liczne spotkania, które akurat wypadły mi w tym
czasie, ale zdążyłem zauważyć, że stroje były na naprawdę dobrym poziomie i
godne pochwalenia. Debiutanci - BRAWO!
Drugim był "Cosplay Standart", w
którym nie opuściłem ani sekundy. Chociaż nie dostała żadnego wyróżnienia, to
wyryła mi się w pamięci przekomiczna scenka z Magi (czy Alladin'a). Nie mogło zabraknąć
występów idolek z Love Live, gdzie jeden z występów wydał mi się całkiem
uroczy. Z kolei jedną z najlepszych przedstawionych scenek była wykonana w
uniwersum Boku no Hero Academia.
(~od
korektora: "Dobrze, że nie Boku no Pico. (O.o)")
Ostatnią częścią był "Cosplay
EC/ICL" (ang. EC - EuroCosplay; ICL - International Cosplay League), gdzie
najlepsi z najlepszych ubiegali się o miejsce w międzynarodowych konkursach
cosplayowych, które odbędą się w Madrycie i Londynie. Stroje były nie z tej
ziemi, ale przedstawione scenki powinny być jeszcze bardziej dopracowane.
Fabuła była w nich raczej średnia. No i kątem oka zauważyłem Pugoffkę w juri!
Zastany klimat anime dopełniały sobotni
"Pokaz mody średniowiecznej Japonii" i "Pokaz walki
zbrojnej" prowadzone przez Trzeci Najemny Oddział Piechoty Japońskiej.
Wieczorem temperatura nadal nie odpuszczała. A
może to atmosfera pod sceną była tak gorąca? W piątek i sobotę śpiewał Haru
(from universe). Okazało się, że chłopak jest tak często zapraszany na
europejskie konwenty, że traktuje je jako swoisty tur koncertowy. Energiczny
rockowy występ został ciepło przyjęty przez publikę, a ostatnia prezentowana
piosenka wzbudziła sentymentalne wspomnienia u miłośników Neon Genesis Evangelion.
W sobotę wieczorem grał japoński zespół X Made
Alcoholic Santaclaus. Dudnienie słychac było z odległości 200 metrów od budynku
Expo.
Wszystko co dobre, kiedyś się kończy...Dlatego
pora na podsumowanie mojego pobytu.
Konwent zaskoczył mnie bogatym wyborem
atrakcji - prelekcji, koncertów, konkursów i programem dedykowanym dla
cosplayerów. Naprawdę, nie da rady się zanudzić. Ba, nawet raczej nie da się
wszystkiego obejść i ogarnąć. Niewątpliwie na plus trzeba zaznaczyć, że
skierowanie tematyki w stronę stricte anime i wzmocnienie tego przez
wzbogacenie programu o punkty z japońskiej kultury, tej starszej i tej nowszej,
było strzałem w dziesiątkę. Zaproszenie j-rockowych gwiazd na konwent też nie
pozostało bez echa i jest znaczącym osiągnięciem dla organizatorów. Prawdę
powiedziawszy, chciałbym zobaczyć może nieco więcej wykonawców pokroju Magni
the Gazette, X-Japan, Versailles, Marę czy nawet AKB48. Osobiście urzekły mnie
też japońskie przysmaki, które w końcu były w cenie bez dodatkowej 50% marży. Nie
wspominając o dodatkowej atrakcji w postaci pokazu przygotowania zamówionych
specjałów. Kolejnym plusem jest na pewno zebranie w jednej hali wszystkich
wystawców, która stała się również głównym hubem komunikacyjnym połowy obecnych
uczestników. To tutaj można było swobodnie poszukać swoich idoli i kolegów.
Jeszcze żaden konwent nie ustrzegł się błędów
(aka. minusów), a tu kilka niestety było. Pierwszym i może trochę na doczepkę,
są dość wysokie ceny u wystawców. Jednakże umówmy się, ile byśmy nie zabrali
pieniędzy na konwent, to zawsze jest ich za mało. Kolejnym jest niestety brak
identyfikatorów utrudniający życie mediom, wystawcom i konwentowiczom. Ostatnim
natomiast, brak połączenia komunikacyjnego między Expo, a sleepem, które byłoby
zorganizowane przez konwent (jak to zrobili rok temu). Przydałoby się przy tak
dużym evencie.
Bogdan "Nekonosan" Bereziansky
~korekta Jan "Wolfensztein" Jędrzejczak
Немає коментарів:
Дописати коментар